* Z perspektywy Amy *
- Wychodzę! - krzyknęłam stojąc w drzwiach frontowych.
- Nie wracaj późno!- odkrzyknęła mi mama wychylając się z kuchni.
Moja mama jest najwspanialszą kobietą na świecie, jest nie tylko moją mama, ale również przyjaciółką. Od śmierci taty z każdym dniem jest z nią coraz lepiej. Jest zawsze radosna i roześmiana. Zaraża wszystkich swoim entuzjazmem. Śmierć taty ją zmieniła. Lepiej się rozumiemy. Spędza trochę mniej czasu w pracy, a ma więcej czasu dla mnie.
Wyszłam z domu i rozejrzałam się po ogrodzie. Przez środek wiedzie ścieżka, prowadząca do furtki. Po prawej stronie znajdują się kwiaty i kilka niskich choinek. Z lewej strony posadzonych jest kilka drzew i dróżka prowadząca na tył domu. Poszłam dróżką do furtki i
zaczęłam kierować się w stronę cmentarza, zamierzam odwiedzić grób taty. Brakuje mi go, bez niego nie jest już tak samo. Był wspaniałym człowiekiem, najmądrzejszą osobą jaką poznałam. Zawsze wiedział co powiedzieć. Nigdy mnie nie okłamał. Bardzo go kochałam i dalej kocham, jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Nikt nie jest w stanie mi go zastąpić.
Położyłam kwiaty i przetarłam ręką napis na płycie nagrobnej: Konrad Edward Black. Jak się domyślacie mój tata był Polakiem. Urodził się w Krakowie. Za jego życia często spędzaliśmy wakacje w jego ojczyźnie. Po jego śmierci byłam tam tylko raz. Bardzo mi się tam podoba i chętnie bym tam jeszcze kiedyś przyjechała. Chciałabym zwiedzić jeszcze Warszawę, Mazury, góry... Może kiedyś uda mi się to zrealizować.
Usiadłam na ławeczce, znajdującej się przed grobem.
-Cześć tato - zaczęłam moją rozmowę - Mam ci tyle do opowiedzenia. Mama dostała pracę w kwiaciarni, bardzo jej się tam podoba. Udało się nam wreszcie uprzątnąć twoje rzeczy. Znalazłyśmy kilka fajnych zdjęć. Najzabawniejsza była fotografia z wakacji, na które zabraliśmy JEGO, wrzucaliście mnie wtedy do wody. Byliśmy tacy szczęśliwi. Jedne z najlepszych wakacji, na których byliśmy. Brakuje mi tych chwil spędzonych razem. Strasznie za tobą tęsknie tato - samotna łza spłynęła po moim policzku - Kocham cię.
Powoli wstałam z ławki, wzięłam wypalone znicze i ruszyłam w dalszą drogę. Wyrzuciłam je do kosza i zaczęłam iść w stronę parku, przez który postanowiłam iść. Mijałam masę obcych mi ludzi, bawiących się dzieci, spacerujących dorosłych. Moją uwagę przykuła starsza pani spacerująca z starszym panem. Trzymali się ''pod rękę''. Najprawdopodobniej byli długoletnim małżeństwem. To takie piękne, ze tak długo ze sobą wytrzymali. Przerwałam swoje rozmyślania z momentem minięcia ich. Ruszyłam w dalszą drogę.
Stanęłam przed budynkiem Domu Dziecka. Miejsce to od dzieciństwa wywoływało we mnie smutne uczucia. Te dzieci nie mają tyle szczęścia co ja. Po śmierci taty zdecydowałam się na bycie tu wolontariuszką. Szczerze? Nie żałuje. Każde dziecko ma swoją historię, którą warto odkryć. Mimo nieszczęścia są takie wesołe i pogodne, i to jest najwspanialsze. Najmilszym momentem jest ten, w którym jedno z nich znajduje rodzinę, która go przygarnie i pokocha.
Zauważyłam Alice biegającą radośnie w między drzewami. Jest śliczną rudowłosą dziewczynką o brązowych oczach. Jest bardzo specyficzną osobą. Jej rodzice zginęli gdy miała 1,5 roku. Nie miał kto się nią zająć więc trafiła tutaj. Na razie nikt jej nie chce adoptować, bądźmy szczerzy, ludzie nie przepadają za rudymi osobami, śmieją się z nich. Naprawdę szkoda, że nikt jej ''nie chce''. Jest naprawdę mądrym, błyskotliwym i pomysłowy dzieckiem.
Dziewczynka musiała mnie zauważyć, bo zaczęła biec w moim kierunku.
- Amy! - krzyknęła wskakując mi na ręce.
- Siemka Słoneczko - dalej ją trzymając ruszyłam w stronę wejścia.
- Ładnie wyglądasz - spojrzałam na swój strój. Mam na sobie białą koszulkę z napisem ''hug me'', skórzane spodnie, czarne botki, chustę w kwiaty i plecak z tym samym motywem. Swoje długie, brązowe włosy mam rozpuszczone.
- Dziękuję. Ty też ślicznie wyglądasz - ma na sobie różowe spodnie, fioletową bluzkę w niebieskie kwiatki. Wygląda bardzo uroczo.
- Co będziemy dzisiaj robić? - zapytała zeskakując na podłogę, machała radośnie rączką, którą mnie trzymała.
Weszłyśmy do salonu. Ściany są w kolorach białych i szarym Po prawej stronie od wejścia znajduje się wieloosobowa kanapa, dwa stoliki, na jednym z nich znajduje się lampka. Ściany zdobią dwa obrazy z napisami . Na przeciwko sofy znajduje się długi, biały stół 12 osobowy. Lewa strona pokoju wygląda podobnie. Znajduje się tam dodatkowo telewizor, kolumny nagłaśniające, DVD i kilka kwiatków.
- A na co masz ochotę? - zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, jej wzrok utkwił na pustej sofie.
- Opowiedz mi jakąś historie - powiedziała ciągnąc mnie za rękę w jej stronę.
- Emm... Niech będzie. Chce ktoś jeszcze posłuchać?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu, niektórzy zwrócili na mnie swój wzrok, lecz niemal od razu wrócili do swoich poprzednich zajęć - Jeżeli nikt nie chce to chodźmy na dwór. Usiądziemy sobie na ławeczce, dobrze ?
- Pewnie, że tak- odpowiedziała entuzjastycznie rudowłosa.
Alice chwyciła mnie za dłoń i ruszyłyśmy w stronę ogrodu. Jest to duży obszar. Znajduje się tu mały plac zabaw, oczko wodne, kilka ławek, grill, altanka, dwie bramki i siatka do siatkówki. Osiadłyśmy na pierwszej wolnej ławce.
- Możesz zaczynać - oznajmiła młodsza dziewczynka.
- Nie tak dawno temu, kiedy....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba. Proszę was bardzo aby każdy kto go przeczyta skomentuje :)
Moja mama jest najwspanialszą kobietą na świecie, jest nie tylko moją mama, ale również przyjaciółką. Od śmierci taty z każdym dniem jest z nią coraz lepiej. Jest zawsze radosna i roześmiana. Zaraża wszystkich swoim entuzjazmem. Śmierć taty ją zmieniła. Lepiej się rozumiemy. Spędza trochę mniej czasu w pracy, a ma więcej czasu dla mnie.
Wyszłam z domu i rozejrzałam się po ogrodzie. Przez środek wiedzie ścieżka, prowadząca do furtki. Po prawej stronie znajdują się kwiaty i kilka niskich choinek. Z lewej strony posadzonych jest kilka drzew i dróżka prowadząca na tył domu. Poszłam dróżką do furtki i
zaczęłam kierować się w stronę cmentarza, zamierzam odwiedzić grób taty. Brakuje mi go, bez niego nie jest już tak samo. Był wspaniałym człowiekiem, najmądrzejszą osobą jaką poznałam. Zawsze wiedział co powiedzieć. Nigdy mnie nie okłamał. Bardzo go kochałam i dalej kocham, jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Nikt nie jest w stanie mi go zastąpić.
Położyłam kwiaty i przetarłam ręką napis na płycie nagrobnej: Konrad Edward Black. Jak się domyślacie mój tata był Polakiem. Urodził się w Krakowie. Za jego życia często spędzaliśmy wakacje w jego ojczyźnie. Po jego śmierci byłam tam tylko raz. Bardzo mi się tam podoba i chętnie bym tam jeszcze kiedyś przyjechała. Chciałabym zwiedzić jeszcze Warszawę, Mazury, góry... Może kiedyś uda mi się to zrealizować.
Usiadłam na ławeczce, znajdującej się przed grobem.
-Cześć tato - zaczęłam moją rozmowę - Mam ci tyle do opowiedzenia. Mama dostała pracę w kwiaciarni, bardzo jej się tam podoba. Udało się nam wreszcie uprzątnąć twoje rzeczy. Znalazłyśmy kilka fajnych zdjęć. Najzabawniejsza była fotografia z wakacji, na które zabraliśmy JEGO, wrzucaliście mnie wtedy do wody. Byliśmy tacy szczęśliwi. Jedne z najlepszych wakacji, na których byliśmy. Brakuje mi tych chwil spędzonych razem. Strasznie za tobą tęsknie tato - samotna łza spłynęła po moim policzku - Kocham cię.
Powoli wstałam z ławki, wzięłam wypalone znicze i ruszyłam w dalszą drogę. Wyrzuciłam je do kosza i zaczęłam iść w stronę parku, przez który postanowiłam iść. Mijałam masę obcych mi ludzi, bawiących się dzieci, spacerujących dorosłych. Moją uwagę przykuła starsza pani spacerująca z starszym panem. Trzymali się ''pod rękę''. Najprawdopodobniej byli długoletnim małżeństwem. To takie piękne, ze tak długo ze sobą wytrzymali. Przerwałam swoje rozmyślania z momentem minięcia ich. Ruszyłam w dalszą drogę.
Stanęłam przed budynkiem Domu Dziecka. Miejsce to od dzieciństwa wywoływało we mnie smutne uczucia. Te dzieci nie mają tyle szczęścia co ja. Po śmierci taty zdecydowałam się na bycie tu wolontariuszką. Szczerze? Nie żałuje. Każde dziecko ma swoją historię, którą warto odkryć. Mimo nieszczęścia są takie wesołe i pogodne, i to jest najwspanialsze. Najmilszym momentem jest ten, w którym jedno z nich znajduje rodzinę, która go przygarnie i pokocha.
Zauważyłam Alice biegającą radośnie w między drzewami. Jest śliczną rudowłosą dziewczynką o brązowych oczach. Jest bardzo specyficzną osobą. Jej rodzice zginęli gdy miała 1,5 roku. Nie miał kto się nią zająć więc trafiła tutaj. Na razie nikt jej nie chce adoptować, bądźmy szczerzy, ludzie nie przepadają za rudymi osobami, śmieją się z nich. Naprawdę szkoda, że nikt jej ''nie chce''. Jest naprawdę mądrym, błyskotliwym i pomysłowy dzieckiem.
Dziewczynka musiała mnie zauważyć, bo zaczęła biec w moim kierunku.
- Amy! - krzyknęła wskakując mi na ręce.
- Siemka Słoneczko - dalej ją trzymając ruszyłam w stronę wejścia.
- Ładnie wyglądasz - spojrzałam na swój strój. Mam na sobie białą koszulkę z napisem ''hug me'', skórzane spodnie, czarne botki, chustę w kwiaty i plecak z tym samym motywem. Swoje długie, brązowe włosy mam rozpuszczone.
- Dziękuję. Ty też ślicznie wyglądasz - ma na sobie różowe spodnie, fioletową bluzkę w niebieskie kwiatki. Wygląda bardzo uroczo.
- Co będziemy dzisiaj robić? - zapytała zeskakując na podłogę, machała radośnie rączką, którą mnie trzymała.
Weszłyśmy do salonu. Ściany są w kolorach białych i szarym Po prawej stronie od wejścia znajduje się wieloosobowa kanapa, dwa stoliki, na jednym z nich znajduje się lampka. Ściany zdobią dwa obrazy z napisami . Na przeciwko sofy znajduje się długi, biały stół 12 osobowy. Lewa strona pokoju wygląda podobnie. Znajduje się tam dodatkowo telewizor, kolumny nagłaśniające, DVD i kilka kwiatków.
- A na co masz ochotę? - zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, jej wzrok utkwił na pustej sofie.
- Opowiedz mi jakąś historie - powiedziała ciągnąc mnie za rękę w jej stronę.
- Emm... Niech będzie. Chce ktoś jeszcze posłuchać?- zapytałam rozglądając się po pomieszczeniu, niektórzy zwrócili na mnie swój wzrok, lecz niemal od razu wrócili do swoich poprzednich zajęć - Jeżeli nikt nie chce to chodźmy na dwór. Usiądziemy sobie na ławeczce, dobrze ?
- Pewnie, że tak- odpowiedziała entuzjastycznie rudowłosa.
Alice chwyciła mnie za dłoń i ruszyłyśmy w stronę ogrodu. Jest to duży obszar. Znajduje się tu mały plac zabaw, oczko wodne, kilka ławek, grill, altanka, dwie bramki i siatka do siatkówki. Osiadłyśmy na pierwszej wolnej ławce.
- Możesz zaczynać - oznajmiła młodsza dziewczynka.
- Nie tak dawno temu, kiedy....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba. Proszę was bardzo aby każdy kto go przeczyta skomentuje :)
Zapowiada się ciekawie:) dawaj następny<3
OdpowiedzUsuńKala
Rozdział genialny:* Ja tu twoje talenty odkrywam<3 Dajesz nn:)
OdpowiedzUsuń