*** z perspektywy Liama ***
Obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Zaspany otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Ściany są czerwono-szare, meble mahoniowe. Na podłodze wyłożonej panelami znajduje się czarny, miękki dywan. Nad łóżkiem wisi obraz, który do końca nie wiem co przedstawia, jest ciekawy to kupiłem. Na przeciwko mojego legowiska, na ścianie wisi plazmowy telewizor. Koło szafy znajdują się drzwi do mojej łazienki, a koło telewizora drzwi na korytarz.
W stanie w jakim wstałem zgramoliłem się na dół. To co tam zastałem niezbyt mnie zdziwiło. Louis uciekał przed Zaynem, który krzyczał do niego :
- Oddaj mi mój grzebień!
- Nie wziąłem go!
- Jak nie, jak tak!
- No mówię, że nie mam!
Spojrzałem na Harrego stojącego w wejściu do kuchni i śmiał się z nich. Jak się domyślam to on ma jego grzebień, ale mniejsza z tym. Niech się dzieci bawią. Moje domyślenia potwierdziła końcówka grzebienia wystająca z jego kieszeni. Że też się Zayn nie domyślił, pomyślałem kręcąc głową w geście dezaprobaty.
Zostawiając ten harmider, udałem się do kuchni. Jest ona w białym kolorze. Pod ścianą znajdują się szafki, zmywarka, zlew, lodówka i inne kuchenne przedmioty. Na środku znajduje się nietypowy stolik z sześcioma krzesłami, a pod inną ścianą stoi duży stół na dwanaście osób.
Przy mniejszym stole siedział zamyślony Niall. Nie zauważył nawet jak wszedłem.
- Nad czym myślisz ? - zapytałem stojąc nad jego głową. Musiał się wystraszyć, bo aż podskoczył na krześle.
- Matko, Liam nie strasz - powiedział uspokajając oddech.
- Sorry, byłeś tak zamyślony, że nie mogłem się powstrzymać - powiedziałem śmiejąc się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedział udając obrażonego.
- No więc nad czym tak myślisz ?
- Tak ogólnie, o wszystkim - powiedział wzruszając ramionami.
- Co dzisiaj robimy ?
- Mamy wolne - powiedział rozchmurzając się.
- Nareszcie - powiedziałem nalewając wodę do kubka - Chcesz kawę ?
- Dzięki. Już wypiłem.
Z gorącym napojem w reku usiadłem naprzeciwko blondyna.
- Jadłeś śniadanie ? - pokiwał przecząco głową - Stary ja cię nie poznaję. Ostatnio nic nie jesz.
- Nie mam ochoty.
- Może jesteś chory ?
- Nie ? - bardziej zapytał niż stwierdził.
- Kto jest chory ? - zapytał Harry wchodząc do kuchni z bananem na twarzy.
Ten to zawsze radosny. Zaraża innych - tak jak Horan - pozytywnym nastawieniem. Czasami się zastanawiam, czy on nie ma problemów ?
- Nikt. Pytałem się tylko Nialla, bo ostatnio nic nie je.
Harry przyjrzał się blondynowi uważnie. Kilka sekund nic nie mówił, a to nie wróży nic dobrego.
- Ej, a może on jest w ciąży ? - powiedział podchodząc do niego, zaczął ' tulić jego brzuch.
- Tak Harry, na pewno jestem w ciąży - powiedział Niall, a z ust loczka wydobył się 'krzyk szczęścia'.
- Ja chcę być chrzestnym - wydarł się na całe gardło, a my popatrzyliśmy na niego z politowaniem - żartowałem, żartowałem - powiedział podnosząc ręce do góry w geście poddania się.
- Idź spać - powiedziałem do niego próbując zachować powagę.
- Dopiero wstałem.
- To idź spać dalej - powiedział nasz 'ciężarny'.
- Ale jakby coś to ja już zaklepałem - powiedział wychylają się zza ściany.
- Harry idź - powiedział Niall wskazując na wyjście z pokoju.
I co tu z takim inteligentnym człowiekiem zrobić ? Ja się nie dziwie, że nie ma dziewczyny na stałe ...
- Ej, a może ty się zakochałeś ?
- Nie-e - powiedział udając zdziwionego - niby w kim ?
- Czyli jednak - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
- Nie twoja sprawa - warknął.
- Spokojnie. Nie chce naciskać, ale jakby coś to wiesz gdzie mieszkam. - powiedziałem dopijając kawę i udałem się w stronę swojego pokoju.
Czyli jednak nasz Horanek się zakochał. Nie sądziłem, że tak szybko to nastąpi. Ciekawe kto to ? Nie widziałem go z żadną dziewczyną ... Musi być naprawdę wyjątkowa, bo on w końcu nie miał żadnej dziewczyny od czasów x-factora, bo żadna : ''nie jest tą jedyną, ja nie potrzebuję kogoś tylko na chwilkę, tylko kogoś na dłużej ''. Cieszę się, że w końcu znalazł tą jedyną.
Idąc po schodach, zatrzymałem się przed zdjęciami na ścianie. Pierwsze przedstawia nasze pierwsze zdjęcie, na którym jesteśmy razem. Tego dnia połączono nas w zespół.
Kolejne przedstawia nasz pierwszy występ. Było to niecałe dwa lata temu, a ja pamięta to jakby to było zaledwie wczoraj. Następne ukazuje nas z Simonem Cowellem, chwilkę przed naszym występem w finale. Kilka godzin później podpisaliśmy z
nim kontrakt i staliśmy się oficjalnie zespołem. Ostatnia fotografia została zrobiona podczas kręcenia teledysku do ''What makes you beautiful''.
To niesamowite jak jeden głupi casting - na który nie poszedłem z własnej woli - zmienił wszystko! Codziennie dziękuję jury, że połączyli nas w zespół. Dzięki nim poznałem czwórkę niezastąpionych przyjaciół, ale straciłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu - moją najlepszą przyjaciółkę.
Staram się być osobą twardo stąpającą po ziemie, mam czasem potrzebę powspominania. Jak większość staram się żyć teraźniejszością jednak przeszłość jest nieodłączną częścią mojego życia.
Zostawiając za sobą tamte wspomnienia, ruszyłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na trzy zdjęcia stojące na stolik nocnym. Jedno z nich przedstawiało moją rodzinę.
Na czas x - factora musieliśmy zamieszkać w domu jurorskim. Po zakończeniu programu wróciliśmy do domu na kilka tygodni by następnie wyjechać w trasę koncertowa x - factora. Później znów kilka tygodni w domu i przeprowadzka do Londynu by być bliżej studia nagraniowego. Znowu pojawiła się trasa promująca pierwszy album, potem kolejna promująca następny ... To wszystko powoduje, że jestem w domu zaledwie dwa miesiące w roku. Tęsknota za domem, rodziną niekiedy jest tak ogromna, że przylatujemy do swoich domów choćby na weekend czy jeden dzień. Smutne, ale prawdziwe.
Następne zdjęcie przedstawia Amy.
Moją Amy. Choć nie mam pewności czy mogę nazywać ją 'moją' skoro już się nie przyjaźnimy ? Tak bardzo mi jej brakuje. Po tym co ostatnio powiedziała zrozumiałem jak bardzo ją skrzywdziłem. Ona myśli, że ja o niej zapomniałem, ale to nie było tak.
Przez pierwsze tygodnie ledwo znajdywałem czas by zadzwonić do rodziców. Jak przyjeżdżałem to jej 'nie było'. Po zakończeniu x - factora, gdy przyjechałem do domu dowiedziałem się, że jej już tam nie ma. Wyprowadziła się. Bez pożegnania. Głupio mi było do niej zadzwonić - w końcu 'olewałem' ją przez kilka miesięcy. Menager kazał nam zmienić numer telefonu, a jak głupi nie zapisałem sobie jej numeru.
Zawaliłem na całej lini!
Przegapiłem dwa lata życia mojej przyjaciółki. Nie było mnie przy niej, gdy zginął jej tata. Stojąc koło grobu na pogrzebie miałem ją na wyciągnięcie ręki. Mogłem podejść i porozmawiać, ale nie zrobiłem tego. Było mi wstyd.
Wtedy była tak blisko, a zarazem tak daleko.
Może gdybym wtedy do niej podszedł teraz było by inaczej ?
Nawet nie zauważyłem kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nie ścierałem ich, niech sobie spływają.
Moje rozmyślania przerwał Horan, wchodzący bez zapukania do pokoju. Nie pytając o nic, usiadł koło mnie i przytulił. Bezinteresownie. Jak prawdziwy przyjaciel.
To właśnie z nim dogaduję się najlepiej. Nie pytając o nic zawsze wie co zrobić, jak się zachować. Kiedy trzeba na mnie nakrzyczeć - krzyczy, gdy trzeba pocieszać - pociesza.
Blondyn jest bardzo uczuciową osobą, gdy ja płakałem mu w ramie - jak dziewczyna - on również sie rozpłakał.
- Zawaliłem, zawaliłem wszystko - wychlipałem, gdy usiedliśmy na łóżku.
- To prawda.
- Nie pomagasz - zgromiłem go wzrokiem.
- Zawaliłeś, ale mimo wszystko walcz. Masz o co. Nie poddawaj się.
- Ona mnie nienawidzi.
- Nieprawda. Ona jest po prostu zła. Myśli, że przez ten czas, gdy się do niej nie odzywałeś, zapomniałeś o niej. Temu tak się zachowuje.
- Bardzo mi jej brakuje. Strasznie tęsknie za tym co było.
- Ona czuje to samo.
- Oprócz niej zostawiłem tu wszystkich moich znajomych. Ona miała ich wszystkich koło siebie.
- Mylisz się. Ona nie miała nikogo. to ty miałeś wszystkich.
- Skąd ty to możesz wiedzieć ? - zapytałem trochę zdenerwowany.
- Jakbyś nie zauważył, przez ten czas staliśmy się prawie przyjaciółmi - powiedział, a po chwili dodał - Nie kłuć się ze mną. Ona się zmieniła. Dlatego musisz się starać z nią pogodzić nim staniecie się całkiem sobie obcy.
- Jaka ona jest ?
- Ona ? Jest cudowna! Energiczna, a zarazem spokojna. Bardzo wrażliwa, delikatna i niezwykle uczuciowa ...
Nie słuchałem dalej tego co mówił, bo zdałem sobie sprawę z tego, że to nie jest moja Amy. Moja Amy jest energiczna, pełna życia. Zdecydowanie nie spokojna. Ma tysiąc pomysłów na minutę. Jak to się stało, że w takim czasie tak się zmieniła ? To wszystko przeze mnie! A może Niall.. Nie, to głupie.. Ale może ?
- Czy ty się czasem właśnie niej nie zakochałeś ? - zapytałem przerywając jego wywód.
On spojrzał tylko na mnie. Czyli jednak.
- To jest silniejsze ode mnie ! - powiedział na swoją obronę.
- Cieszę się.
- Cieszysz się ?
- Oczywiście. Jesteście bardzo o siebie podobni. Tylko Niall, proszę cię. Nie skrzywdź jej.
- Nie mam zamiaru.
Nagle usłyszeliśmy jak ktoś bardzo szybko biegnie po schodach, co daje bardzo głośny dźwięk. Zaciekawieni wyszliśmy na korytarz.
Zobaczyliśmy Harrego wpadającego z impetem do swojego pokoju. My jak jeden mąż ruszyliśmy za nim.
Jego pokój jest w odcieniach szarości i niebieskiego. Znajduje się tu duże łóżko dwuosobowe, dwuosobowa sofa, duża szafka z wbudowanym w nią telewizorem. W oczy rzuca się również duże okno z niebieskimi zasłonami. W rogu pokoju znajdują się drzwi na korytarz, drzwi na mały korytarz, który dzieli razem z Louisem, w którym znajdują się drzwi do ich wspólnej garderoby, łazienki i drzwi do pokoju Lou.
Gdy weszliśmy Styles właśnie usiłował wejść pod swoje łóżko, co dało mu marny efekt.
- Stary co ty robisz ? - zapytał go Niall.
- Odkrył, że to ja zabrałem jego grzebień - powiedział spanikowany, a my wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, on tylko spojrzał na nas udając urażonego.
- O to chodzi - zaśmiał się blondas.
- Styles nie żyjesz! - krzyknął Zayn, wpadając do pokoju z prostownicą. Wpadając do pomieszczenia zamknął za sobą drzwi, by uniemożliwić mu ucieczkę.
- Nie! Oszczędź moje włosy! - krzyknął uciekając.
- I tak cię dopadnę! - krzyknął ruszając za nim.
Ganiali się tak około pięć minut. Nagle Zayn poślizgnął się o skarpetkę Harolda i wylądował z hukiem na podłodze. Loczek korzystając z okazji chciał uciec, a w efekcie wbiegł z impetem w zamknięte drzwi.
- Siedem światów z wami - powiedziałem ledwo utrzymując równowagę między salwami śmiechu.
- Cicho - powiedział kędzierzawy trzymając się za głowę - one były przecież otwarte.
- Właśnie. Były - powiedział Niall, który leżał na podłodze tarzając się ze śmiechu razem z Zaynem.
- Śmieszy was coś ? - zapytał naburmuszony Hazza.
- Ty - odpowiedzieliśmy chórem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejoo :) Tak więc oto rozdział. Szczerze - nie podoba mi się. Jakiś taki dziwny... Ale cóż innego nie wymyśliłam. Zachęcam was do komentowania. Dla was to minuta, a dla mnie dużo motywacji ;)
W stanie w jakim wstałem zgramoliłem się na dół. To co tam zastałem niezbyt mnie zdziwiło. Louis uciekał przed Zaynem, który krzyczał do niego :
- Oddaj mi mój grzebień!
- Nie wziąłem go!
- Jak nie, jak tak!
- No mówię, że nie mam!
Spojrzałem na Harrego stojącego w wejściu do kuchni i śmiał się z nich. Jak się domyślam to on ma jego grzebień, ale mniejsza z tym. Niech się dzieci bawią. Moje domyślenia potwierdziła końcówka grzebienia wystająca z jego kieszeni. Że też się Zayn nie domyślił, pomyślałem kręcąc głową w geście dezaprobaty.
Zostawiając ten harmider, udałem się do kuchni. Jest ona w białym kolorze. Pod ścianą znajdują się szafki, zmywarka, zlew, lodówka i inne kuchenne przedmioty. Na środku znajduje się nietypowy stolik z sześcioma krzesłami, a pod inną ścianą stoi duży stół na dwanaście osób.
Przy mniejszym stole siedział zamyślony Niall. Nie zauważył nawet jak wszedłem.
- Nad czym myślisz ? - zapytałem stojąc nad jego głową. Musiał się wystraszyć, bo aż podskoczył na krześle.
- Matko, Liam nie strasz - powiedział uspokajając oddech.
- Sorry, byłeś tak zamyślony, że nie mogłem się powstrzymać - powiedziałem śmiejąc się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedział udając obrażonego.
- No więc nad czym tak myślisz ?
- Tak ogólnie, o wszystkim - powiedział wzruszając ramionami.
- Co dzisiaj robimy ?
- Mamy wolne - powiedział rozchmurzając się.
- Nareszcie - powiedziałem nalewając wodę do kubka - Chcesz kawę ?
- Dzięki. Już wypiłem.
Z gorącym napojem w reku usiadłem naprzeciwko blondyna.
- Jadłeś śniadanie ? - pokiwał przecząco głową - Stary ja cię nie poznaję. Ostatnio nic nie jesz.
- Nie mam ochoty.
- Może jesteś chory ?
- Nie ? - bardziej zapytał niż stwierdził.
- Kto jest chory ? - zapytał Harry wchodząc do kuchni z bananem na twarzy.
Ten to zawsze radosny. Zaraża innych - tak jak Horan - pozytywnym nastawieniem. Czasami się zastanawiam, czy on nie ma problemów ?
- Nikt. Pytałem się tylko Nialla, bo ostatnio nic nie je.
Harry przyjrzał się blondynowi uważnie. Kilka sekund nic nie mówił, a to nie wróży nic dobrego.
- Ej, a może on jest w ciąży ? - powiedział podchodząc do niego, zaczął ' tulić jego brzuch.
- Tak Harry, na pewno jestem w ciąży - powiedział Niall, a z ust loczka wydobył się 'krzyk szczęścia'.
- Ja chcę być chrzestnym - wydarł się na całe gardło, a my popatrzyliśmy na niego z politowaniem - żartowałem, żartowałem - powiedział podnosząc ręce do góry w geście poddania się.
- Idź spać - powiedziałem do niego próbując zachować powagę.
- Dopiero wstałem.
- To idź spać dalej - powiedział nasz 'ciężarny'.
- Ale jakby coś to ja już zaklepałem - powiedział wychylają się zza ściany.
- Harry idź - powiedział Niall wskazując na wyjście z pokoju.
I co tu z takim inteligentnym człowiekiem zrobić ? Ja się nie dziwie, że nie ma dziewczyny na stałe ...
- Ej, a może ty się zakochałeś ?
- Nie-e - powiedział udając zdziwionego - niby w kim ?
- Czyli jednak - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
- Nie twoja sprawa - warknął.
- Spokojnie. Nie chce naciskać, ale jakby coś to wiesz gdzie mieszkam. - powiedziałem dopijając kawę i udałem się w stronę swojego pokoju.
Czyli jednak nasz Horanek się zakochał. Nie sądziłem, że tak szybko to nastąpi. Ciekawe kto to ? Nie widziałem go z żadną dziewczyną ... Musi być naprawdę wyjątkowa, bo on w końcu nie miał żadnej dziewczyny od czasów x-factora, bo żadna : ''nie jest tą jedyną, ja nie potrzebuję kogoś tylko na chwilkę, tylko kogoś na dłużej ''. Cieszę się, że w końcu znalazł tą jedyną.
Idąc po schodach, zatrzymałem się przed zdjęciami na ścianie. Pierwsze przedstawia nasze pierwsze zdjęcie, na którym jesteśmy razem. Tego dnia połączono nas w zespół.
Kolejne przedstawia nasz pierwszy występ. Było to niecałe dwa lata temu, a ja pamięta to jakby to było zaledwie wczoraj. Następne ukazuje nas z Simonem Cowellem, chwilkę przed naszym występem w finale. Kilka godzin później podpisaliśmy z
nim kontrakt i staliśmy się oficjalnie zespołem. Ostatnia fotografia została zrobiona podczas kręcenia teledysku do ''What makes you beautiful''.
To niesamowite jak jeden głupi casting - na który nie poszedłem z własnej woli - zmienił wszystko! Codziennie dziękuję jury, że połączyli nas w zespół. Dzięki nim poznałem czwórkę niezastąpionych przyjaciół, ale straciłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu - moją najlepszą przyjaciółkę.
Staram się być osobą twardo stąpającą po ziemie, mam czasem potrzebę powspominania. Jak większość staram się żyć teraźniejszością jednak przeszłość jest nieodłączną częścią mojego życia.
Zostawiając za sobą tamte wspomnienia, ruszyłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na trzy zdjęcia stojące na stolik nocnym. Jedno z nich przedstawiało moją rodzinę.
Na czas x - factora musieliśmy zamieszkać w domu jurorskim. Po zakończeniu programu wróciliśmy do domu na kilka tygodni by następnie wyjechać w trasę koncertowa x - factora. Później znów kilka tygodni w domu i przeprowadzka do Londynu by być bliżej studia nagraniowego. Znowu pojawiła się trasa promująca pierwszy album, potem kolejna promująca następny ... To wszystko powoduje, że jestem w domu zaledwie dwa miesiące w roku. Tęsknota za domem, rodziną niekiedy jest tak ogromna, że przylatujemy do swoich domów choćby na weekend czy jeden dzień. Smutne, ale prawdziwe.
Następne zdjęcie przedstawia Amy.
Moją Amy. Choć nie mam pewności czy mogę nazywać ją 'moją' skoro już się nie przyjaźnimy ? Tak bardzo mi jej brakuje. Po tym co ostatnio powiedziała zrozumiałem jak bardzo ją skrzywdziłem. Ona myśli, że ja o niej zapomniałem, ale to nie było tak.
Przez pierwsze tygodnie ledwo znajdywałem czas by zadzwonić do rodziców. Jak przyjeżdżałem to jej 'nie było'. Po zakończeniu x - factora, gdy przyjechałem do domu dowiedziałem się, że jej już tam nie ma. Wyprowadziła się. Bez pożegnania. Głupio mi było do niej zadzwonić - w końcu 'olewałem' ją przez kilka miesięcy. Menager kazał nam zmienić numer telefonu, a jak głupi nie zapisałem sobie jej numeru.
Zawaliłem na całej lini!
Przegapiłem dwa lata życia mojej przyjaciółki. Nie było mnie przy niej, gdy zginął jej tata. Stojąc koło grobu na pogrzebie miałem ją na wyciągnięcie ręki. Mogłem podejść i porozmawiać, ale nie zrobiłem tego. Było mi wstyd.
Wtedy była tak blisko, a zarazem tak daleko.
Może gdybym wtedy do niej podszedł teraz było by inaczej ?
Nawet nie zauważyłem kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nie ścierałem ich, niech sobie spływają.
To właśnie z nim dogaduję się najlepiej. Nie pytając o nic zawsze wie co zrobić, jak się zachować. Kiedy trzeba na mnie nakrzyczeć - krzyczy, gdy trzeba pocieszać - pociesza.
Blondyn jest bardzo uczuciową osobą, gdy ja płakałem mu w ramie - jak dziewczyna - on również sie rozpłakał.
- Zawaliłem, zawaliłem wszystko - wychlipałem, gdy usiedliśmy na łóżku.
- To prawda.
- Nie pomagasz - zgromiłem go wzrokiem.
- Zawaliłeś, ale mimo wszystko walcz. Masz o co. Nie poddawaj się.
- Ona mnie nienawidzi.
- Nieprawda. Ona jest po prostu zła. Myśli, że przez ten czas, gdy się do niej nie odzywałeś, zapomniałeś o niej. Temu tak się zachowuje.
- Bardzo mi jej brakuje. Strasznie tęsknie za tym co było.
- Ona czuje to samo.
- Oprócz niej zostawiłem tu wszystkich moich znajomych. Ona miała ich wszystkich koło siebie.
- Mylisz się. Ona nie miała nikogo. to ty miałeś wszystkich.
- Skąd ty to możesz wiedzieć ? - zapytałem trochę zdenerwowany.
- Jakbyś nie zauważył, przez ten czas staliśmy się prawie przyjaciółmi - powiedział, a po chwili dodał - Nie kłuć się ze mną. Ona się zmieniła. Dlatego musisz się starać z nią pogodzić nim staniecie się całkiem sobie obcy.
- Jaka ona jest ?
- Ona ? Jest cudowna! Energiczna, a zarazem spokojna. Bardzo wrażliwa, delikatna i niezwykle uczuciowa ...
Nie słuchałem dalej tego co mówił, bo zdałem sobie sprawę z tego, że to nie jest moja Amy. Moja Amy jest energiczna, pełna życia. Zdecydowanie nie spokojna. Ma tysiąc pomysłów na minutę. Jak to się stało, że w takim czasie tak się zmieniła ? To wszystko przeze mnie! A może Niall.. Nie, to głupie.. Ale może ?
On spojrzał tylko na mnie. Czyli jednak.
- To jest silniejsze ode mnie ! - powiedział na swoją obronę.
- Cieszę się.
- Cieszysz się ?
- Oczywiście. Jesteście bardzo o siebie podobni. Tylko Niall, proszę cię. Nie skrzywdź jej.
- Nie mam zamiaru.
Nagle usłyszeliśmy jak ktoś bardzo szybko biegnie po schodach, co daje bardzo głośny dźwięk. Zaciekawieni wyszliśmy na korytarz.
Zobaczyliśmy Harrego wpadającego z impetem do swojego pokoju. My jak jeden mąż ruszyliśmy za nim.
Jego pokój jest w odcieniach szarości i niebieskiego. Znajduje się tu duże łóżko dwuosobowe, dwuosobowa sofa, duża szafka z wbudowanym w nią telewizorem. W oczy rzuca się również duże okno z niebieskimi zasłonami. W rogu pokoju znajdują się drzwi na korytarz, drzwi na mały korytarz, który dzieli razem z Louisem, w którym znajdują się drzwi do ich wspólnej garderoby, łazienki i drzwi do pokoju Lou.
Gdy weszliśmy Styles właśnie usiłował wejść pod swoje łóżko, co dało mu marny efekt.
- Stary co ty robisz ? - zapytał go Niall.
- Odkrył, że to ja zabrałem jego grzebień - powiedział spanikowany, a my wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, on tylko spojrzał na nas udając urażonego.
- O to chodzi - zaśmiał się blondas.
- Styles nie żyjesz! - krzyknął Zayn, wpadając do pokoju z prostownicą. Wpadając do pomieszczenia zamknął za sobą drzwi, by uniemożliwić mu ucieczkę.
- Nie! Oszczędź moje włosy! - krzyknął uciekając.
- I tak cię dopadnę! - krzyknął ruszając za nim.
Ganiali się tak około pięć minut. Nagle Zayn poślizgnął się o skarpetkę Harolda i wylądował z hukiem na podłodze. Loczek korzystając z okazji chciał uciec, a w efekcie wbiegł z impetem w zamknięte drzwi.
- Siedem światów z wami - powiedziałem ledwo utrzymując równowagę między salwami śmiechu.
- Cicho - powiedział kędzierzawy trzymając się za głowę - one były przecież otwarte.
- Właśnie. Były - powiedział Niall, który leżał na podłodze tarzając się ze śmiechu razem z Zaynem.
- Śmieszy was coś ? - zapytał naburmuszony Hazza.
- Ty - odpowiedzieliśmy chórem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejoo :) Tak więc oto rozdział. Szczerze - nie podoba mi się. Jakiś taki dziwny... Ale cóż innego nie wymyśliłam. Zachęcam was do komentowania. Dla was to minuta, a dla mnie dużo motywacji ;)
Rozdział jest genialny!*.*Śmieszny i trochę smutny.. Po prostu cudo*.* Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńSuper;* Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń