wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 9

      Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Jest 9:03. Kto o tej porze już wstał ? Nieważne kto dzwonił, ale niech wie, że przerwał mi sen, a tak się nie robi. On jeszcze nie wie, że co zrobił.
      Znielubiany przeze mnie ktoś nie dawał ni spokoju. Rzuciłam wiązankę przekleństw pod adresem natarczywego człowieka dobijającego się do drzwi. Nie mając innego wyjścia wstałam z łóżka i poczłapałam na dół. To co zobaczyłam przez wizjer wstrząsnęło mną. Co jak co, ale on jest ostatnią osobą jakaś się tu spodziewam o tak wczesnej porze.
- Czy tobie do cholery odbiło ?!
- Co ja zrobiłem? - zapytał zaskoczony moim zachowaniem.
- Ty wiesz która jest godzina ?!
- Prawie południe ?
- Jest dziewiąta! Normalni ludzie o tej porze śpią! Ja też chcę.
- Przepraszam - powiedział - wiem jest wcześnie, ale po prostu muszę z kimś porozmawiać, a na chłopaków nie ma co liczyć.
- Dlaczego kopnął mnie właśnie ten zaszczyt ? - zapytałam nie kryjąc ciekawości.
- Liam zawsze mówił, że jak ktoś ma jakiś problem to najlepiej poradzić się ciebie. Można ci zaufać i z wszystkiego zwierzyć. A wiesz on prawie nigdy się nie myli - powiedział nieco śmielej.
       Po raz kolejny ktoś mi wspomina, że Liam coś mu mówił o mnie. To nie logiczne, on przecież zapomniał. Nie dzwonił, nie pisał, a jednak o mnie rozmawiał.
       A może wcale nie zapomniał ? Przeszło mi przez myśl.
- Miło mi. Wejdź - powiedziałam robiąc mu przejście w drzwiach.  
      Chłopak ubrany jest w ciemne jeansy, granatową koszulkę z białymi napisami, szarą czapkę i czarne conversy. Patrząc na niego przypomniałam sobie, że nadal jestem w piżamie.
- Poczekaj w salonie, a ja idę się ubrać.
- Okey - powiedział i usiadł na sofie.
      Pobiegłam do swojego pokoju. Wpadłam szybko do garderoby i wybrałam pierwszy lepszy, pasujący do siebie zestaw ubrań. Padło na siwą koszulkę z jednorożcem, jasne jeansy i różowe szelki. Z wybranymi ubraniami udałam się do łazienki. Szybko się przebrałam i spojrzałam w lustro. Widok mnie przeraził. Jak on mógł się nie przestraszyć ? Włosy w nieładzie, blada twarz.
     Doprowadzenie się do efektu oglądalności zajęło mi kilka minut. Gdy uznałam, że wyglądam dość normalnie zeszłam na dół do mojego niespodziewanego gościa.
     Zastałam go na oglądaniu fotografii stojących na półkach. Wskazał na jedną z nich.
- Kto to ? - zapytał wskazując osoby na zdjęciu.
- Podopieczni Domu Dziecka.
- Wszyscy są tacy uśmiechnięci.
- A jacy niby mają być ?
- Nie wyglądają na osoby, które nie mają rodziny.
- Kto powiedział, że jej nie mają ? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Ale no, bo oni nie mają rodziny dlatego tam są.
- Może i tak, ale oni wszyscy są dla siebie jak rodzina. Każdy kocha każdego jak rodzeństwo i tak się właśnie traktują. Są względem siebie bardzo wyrozumiali, mocno się wspierają. Dla nich nie ma znaczenia z jakiej rodziny kto pochodzi, każdy jest taki sam, nikt nie jest najważniejszy, są tak samo ważni. Tak jak w rodzinie, prawda ? - po tym co powiedziałam widocznie go zatkało.
- Nigdy tak na to nie patrzyłem. Dla mnie to zawsze były dzieci, którym szczęście w życiu nie dopisało.
- Kolejny raz słyszę, że ktoś tak o nich nie myślał. To dowodzi tego, że ludzie nie zastanawiają się nad takimi sprawami. Dla nich to po prostu kolejne dziecko, które tam trafiło. Tak na prawdę to jest kolejne 'niechciane' dziecko, które tam czuje się jak w prawdziwej rodzinie. Ono nareszcie tam znalazło kochającą rodzinę. Choć nie są prawdziwą rodziną, to łączy je wiele rzeczy. To sprawia, że są sobie na prawdę bliscy. to prawda, że większości z nich się w życiu nie powiodło, ale nie są smutni. Nie mają dlaczego.
- Wiesz, że to co mówisz ma naprawdę wielką siłę. Ma jakieś znaczenie dla swoich słuchaczy ? - zapytał odkładając zdjęcie na swoje miejsce, pokiwałam głową zaprzeczając mu - To co powiedziałaś mi i Niallowi naprawdę nie poszło w zapomnienie. Wzięliśmy to sobie do serca. To wszystko dało nam nowy punkt widzenia. Dziękuje. - powiedział.
     Nie wiedziałam, że ktokolwiek się przejmował tym co mówiłam. A tu takie miłe rozczarowanie. Może ktoś wreszcie przejmie się losem tych dzieci. Najbardziej na świecie pragnę by znalazły one osoby, które zechcą je wziąć do siebie, zaadoptować.
- To twój chłopak ? - zapytał wskazując inne zdjęcie.
     Byłam na nim z Jackobem. Zostało zrobione podczas wycieczki w góry.
- Czemu wy sobie ubzduraliście, że on jest moim chłopakiem? Najpierw Niall, teraz ty. - powiedziałam lekko speszona.
- Bo tak wyglądacie - zaśmiał się.
- Jackob jest moim przyjacielem i jednych z tych 'co im w życiu szczęście nie dopisało' - powiedziałam robiąc w powietrzu cudzysłów przy ostatnich słowach - Czy tak wygląda nieszczęśliwe dziecko ?
- O jacie. Gdybyś mi nie powiedziała bym się nie domyślił, że on jest w domu dziecka. Wygląda na bardzo szczęśliwego.
- Bo taki jest. Tak ja mówiłam, to że tam jest nie oznacza, że ma być smutny. Wiesz, muszę was tak zabrać, by rozjaśnić wam parę spraw. - powiedziałam uśmiechając się do niego - Ale chyba nie o tym przyszedłeś porozmawiać ?
- Ach tak.
- Chodź do mnie do pokoju. A właśnie chcesz coś do picia ? - właśnie przypomniałam sobie, że zapomniałam się go zapytać.
- Nie, ale dzięki.
      Ruszyliśmy w drogę. Chłopak co chwilę się zatrzymywał i oglądał różne rzeczy, twierdząc, że : ''chce zobaczyć jak najwięcej rzeczy by móc powiedzieć chłopakom, że jako pierwszy zobaczył cały dom''.
- Fajnie tu masz - powiedział rozglądając się dookoła.
- Eee dzięki.
- Co tam jest ? - zapytał wskazując drabinkę na górę.
- Dalsza część pokoju. Chodź tam.
- Jeja, ale ty tu masz bombowo! - powiedział patrząc na wszystko co tu się znajdowało.
- Dzięki - powiedziałam speszona - to tylko pokój.
- Też taki chce - powiedział podchodząc do zdjęć - znam to zdjęcie - powiedział pokazując jedno z nich.
- Skąd ? - zapytałam zdziwiona.
- Liam ma je koło łóżka - powiedział.
- Liam ma moje zdjęcie koło łóżka? - zapytałam nie dowierzając.
- To przecież powiedziałem.
- Niemożliwe. On przecież zapomniał! - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
- Zapomniał ? Ty sobie ze mnie żartujesz ?!? - powiedział oburzony.
- To ty sobie ze mnie żartujesz. On zapomniał. Nie odzywał się przez dwa lata!
- Fakt, ale to nie tak jak myślisz. Na początki X - Factora nie było kiedy zadzwonić, ledwo co do rodziców dzwoniliśmy. Kilka razy przyjechał gównie by cię zobaczyć i przeprosić, ale ciebie nigdy nie było. Później głupio mu było zadzwonić. Mimo tego nie zapomniał. Prawie codziennie nam o tobie opowiadał, pokazywał zdjęcia - znam je już na pamieć, nawiasem mówiąc - pokazał 'wasze' miejsca. Zawsze przedstawiał cię jako ideał przyjaciółki. Nigdy złego słowa o tobie nie powiedział. Tak się zachowuje osoba, która zapomniała ? - zapytał.
      Nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam. Nie wiem dlaczego. Powiedział mi to co skrycie chciałam usłyszeć. Nie od razu odwzajemnił uścisk.
Nie zapomniał.
Pamiętał.
Opowiadał im o mnie. 
- Dziękuję - powiedział odklejając od niego i wycierając łzy - To teraz opowiadaj co jest powodem obudzenia mnie ?  - zapytałam gdy usiedliśmy po oknem.
- Nie będziesz się śmiała ? - zapytał z poważną miną.
- Nie.
- Obiecujesz ?
- Haroldzie Styles obiecuję, że nie będę się śmiała.
      Popatrzył na mnie jakby analizując czy może mi zaufać.
- Chyba się zakochałem - powiedział cicho.
- Temu mnie obudziłeś ?! - powiedziałam załamując ręce.
- Nie krzycz!
- Sorki po prostu nie lubię być budzona. Zakochałeś się to świetnie, gdzie tkwi więc ten problem ?
- Chciałbym ją gdzieś zaprosić, ale nie wiem czy ona czuje to samo - powiedział smutno.
- A jak myślisz co czuje ?
- Nie wiem. Czasami patrzy na mnie trochę inaczej.
- Tak jak ty na nią ?
- Nie wiem jak na nią patrzę - oburzył się -  W jej oczach pojawiają się iskierki. - uśmiechnął się - zawsze jest miła, pomocna. Amy co ja mam robić ?
- Idź za głosem serca.
- A co jeśli moje serce mówi działaj, a rozum stój ?
- To posłuchaj głosu serca.
- Skąd wiesz ?
- Tak jest zawsze w książkach i kończy się happy endem.
- Dzięki Mam zaufać książką.
- Nie zapominaj, że je piszą ludzie.
- Okey. Oby było tak jak mówisz. - uśmiechnął się dziękczynnie. - Muszę już iść.
- Odprowadzę cię.
- A właśnie - powiedział stojąc w drzwiach frontowych - robisz coś wieczorem ?
      Ciekawe co zaraz zaproponuje.
- A co ?
- Gramy wieczorem koncert, wpadniesz ?
      To bardzo miłe z jego strony. Nie słyszałam ich jeszcze na żywo, może być ciekawie.
- No nie wiem.
- Nie daj się prosić.
- Będzie ktoś jeszcze oprócz mnie ?
- Dziewczyny, Camilla - jak się domyślam to to ta jego dziewczyna.
- No okey.
- Świetnie - pisnął ze szczęścia - ktoś przyjedzie po ciebie około siedemnastej - powiedział i opuścił dom.
***

       Punktualnie o 17 pod mój dom podjechało auto chłopaków. Przejrzałam się szybko w lustrze. Na wieczór wybrałam jaskrawozieloną spódniczkę, biały top do pępka i dżinsową kamizelkę. Dobrałam do tego białe buty na koturnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko troszkę pokręciłam. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia.
- Wychodzę! - oznajmiłam mamie.
- Baw się dobrze. - usłyszałam w odpowiedzi.
       Na dworzu zastałam Louisa opartego o samochód.
- Hej - powiedział otwierając mi drzwi samochodu.
- Hej, dzięki. Jaki dżentelmen. 
- Oj no weź bo się zaczerwienię - powiedział wsiadając na miejsce kierowcy. -  Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki.
     Sekundę później odpalił samochód i ruszyliśmy z miejsca.
- Gdzie będzie koncert ?
- Na O2 - powiedział.
    Nie powinno mnie to dziwić. W końcu są światowymi gwiazdami, najpularniejszym boysbandem. Mogą grać na jakiej im się arenie zamarzy. Takim to dobrze - łączą pracę z świetną zabawą, a na dodatek zwiedzają cały świat.
- Ile potrwa koncert ?
- Do 21, około 22 - 23 powinniśmy być w domu.
- Po co jedziemy tak wcześnie ?
- Musimy się przebrać, odwiedzić stylistów, a ty zwiedzisz arenę, poznasz dziewczyny. Byłaś tam kiedyś ? - zapytał nie odrywając wzroku od drogi.
- Tak. Na koncercie Little Mix i Eda Sheerana.
- Nieźle. - powiedział włączając jakąś płytę.
       Już po pierwszych dźwiękach rozpoznałam piosenki z składanki moich ulubionych piosenek. Zaczęłam nucić sobie pod nosen Jeden Osiem L : Jak zapomnieć. Po chwili dołączył się do mnie Lou. 
Ja : Ile dałbym, by zapomnieć Cię
Lou : Wszystkie chwile te, które są na nie
J: Bo chcę (bo chcę) nie myśleć o tym już
L: Zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz
J :Tak już (tak już) 
L: Po prostu nie pamiętać sytuacji, w których serce klęka
Razem : Wiem, nie wyrwę się, chociaż bardzo chcę
Mam nadzieję, że to wiesz i Ty
      Po skończeniu się piosenki wybuchnęliśmy śmiechem.
- Skąd masz tę płytę? - nim zdążył odpowiedzieć sama zgadłam odpowiedź - Liam.
- Tak.
- Co ona robi tu ?
- Nie wiem.
- Wiesz po jakiemu to jest ? 
- Nie mam zielonego pojęcia - odpowiedział niemal od razu - ale jest świetna.
- Jest po polsku.
- Jej. Nauczyłem się kolejnego języka. 
       Nim się spostrzegłam, parkowaliśmy już na parkingu.
- Proszę bardzo - powiedział otwierając przede mną drzwi.
- Jaki ty jesteś kulturalny. - powiedziałam miło się do niego uśmiechając.
- Ja tak, a reszta to niewychowane małpeczki.
- Tak niestety bywa. 
     Wchodząc do budynku, zaczęliśmy iść wieloma korytarzami, aż wreszcie dotarliśmy do dużego pokoju z wieloma sofami i telewizorami wyświetlającymi, jak się nie mylę, przebieg koncertu.
- Hej - powiedziałam machając wszystkim.
- Wy się poznajcie, a my musimy lecieć - powiedział Zayn ciągnąc chłopców do garderoby.
- Ty musisz być Amy. Liam tyle o tobie opowiadał. - powiedziała dziewczyna z kręconymi włosami, zapewne dziewczyna Liama - jestem Danielle - przedstawiła się, przytulając mnie.
- Jestem Eleanour - przedstawiła się dziewczyna obok niej robiąc to samo co poprzednia.
- Jestem Perrie - powiedziała fioletowłosa.
- Nie musisz się przedstawiać. jestem waszą fanką. 
- Miło mi.
- Matko Amy - powiedziała stojąca obok niej Camile - nic się nie zmieniłaś - powiedziała po czym padłyśmy sobie w objęcia.
- Ale za tobą tęskniłam - powiedziałam odrywając się od niej.
      Camile chodziła ze mną do klasy prze półtorej roku. Na zajęciach często siedziałyśmy razem. Byłyśmy jak przyjaciółki. Po zakończeniu szkoły ona wyjechała na misję do Ghany, a ja zostałam tutaj. 
- Chodźcie, zobaczymy ile jest publiki - zaproponowała Perrie.
     Można było się spodziewać, że nie będzie ani jednego wolnego miejsca. Na ich koncerty zawsze przychodzą tłumy, teraz wiać ile mają fanów.
- Trzymajcie kciuki - powiedział Zaym materializując się obok nas.
- Będziemy - powiedziała Perrie całując go. 
***

    Koncert dobiega powoli końca. Są na prawdę dobrzy! Przyznam, że świetnie się bawię, zresztą nie tylko ja. Razem z dziewczynami przebywamy za kulisami i rozmawiamy na każdy możliwy temat, co chwilę tańcząc w rytm piosenek. 
    Zdążyłyśmy się już całkiem nieźle poznać. Są zupełnie inne niż o nic piszą w gazetach. Złapałam z nimi naprawdę dobry kontakt, mono to najlepszy mam z Cam.
- Kolejną piosenkę - usłyszałyśmy głos Hazzy - dedykuję niesamowitej dziewczynie. Mam nadzieję, że wiesz, że o tobie mówie - popatrzył w naszą stronę wprost na Cam. w jej oczach zaczęły tańczyć małe, wesołe iskierki.
- To ja również dedykuję tę piosenkę pewnej wyjątkowej dziewczynie, która obrucila mój świat do góry nogami. - powiedział Niall po czym zaczęli śpiewać.
      Podczas swojej solówki popatrzył wprost na mnie. Co mam o tym myśleć ?
- Ostatnią piosenkę dedykuję dziewczynie, z którą przyjaźniłem się jeszcze przed x -factorem. Spędzaliśmy niemal każdą chwilę razem. Przez casting straciłem ją, nie było mnie przy niej w trudnych dla niej momentach. Kiedyś mogłem ją nazwać przyjaciółką, a teraz ona nie chce mnie znać. Słowa nie są w stanie opisać jak bardzo mi przykro - powiedział Liam ocierając łzy i zaczął śpiewać 'Rock me'

Do you remember summer ‘09?
Wanna go back there every night,
Just can’t lie, was the best time of my life,
Lyin' on the beach as the sun blew out,
Playin' this guitar by the fire too loud,
Oh my, my, they could never shut us down

I used to think that I was better alone,
Why did I ever wanna let you go?
Under the moonlight as we stared at the sea,
The words you whispered I will always believe

I want you to rock me, rock me, rock me, yeah,
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah,
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah

We we're together summer ‘09,
Wanna roll back like pressing rewind,
You were mine and we never said goodbye

I used to think that I was better alone
(Harry: better alone)
Why did I ever wanna let you go?
(Liam: let you go),
Under the moonlight as we stared at the sea
(Harry: stared at the sea),
The words you whispered I will always believe

I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah

R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again, yeah

I want you to R-O-C-K me again
R-O-C-K me again,
R-O-C-K me again, yeah

I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care

I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah
I want you to hit the pedal, heavy metal, show me you care
I want you to rock me, rock me, rock me, yeah


------------------------------------------------------------------
Oto rozdział. Życzę milego czytania. proszę komentujcie. A i tu macie fotkę Camille

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 8

*** z perspektywy Liama ***

       Obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Zaspany otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Ściany są czerwono-szare, meble mahoniowe. Na podłodze wyłożonej panelami znajduje się czarny, miękki dywan. Nad łóżkiem wisi obraz, który do końca nie wiem co przedstawia, jest ciekawy to kupiłem. Na przeciwko mojego legowiska, na ścianie wisi plazmowy telewizor. Koło szafy znajdują się drzwi do mojej łazienki, a koło telewizora drzwi na korytarz.
       W stanie w jakim wstałem zgramoliłem się na dół. To co tam zastałem niezbyt mnie zdziwiło. Louis uciekał przed Zaynem, który krzyczał do niego :
- Oddaj mi mój grzebień!
- Nie wziąłem go!
- Jak nie, jak tak!
- No mówię, że nie mam!
      Spojrzałem na Harrego stojącego w wejściu do kuchni i śmiał się z nich. Jak się domyślam to on ma jego grzebień, ale mniejsza z tym. Niech się dzieci bawią. Moje domyślenia potwierdziła końcówka grzebienia wystająca z jego kieszeni. Że też się Zayn nie domyślił, pomyślałem kręcąc głową w geście dezaprobaty.
     Zostawiając ten harmider, udałem się do kuchni. Jest ona w białym kolorze. Pod ścianą znajdują się szafki, zmywarka, zlew, lodówka i inne kuchenne przedmioty. Na środku znajduje się nietypowy stolik z sześcioma krzesłami, a pod inną ścianą stoi duży stół na dwanaście osób.
      Przy mniejszym stole siedział zamyślony Niall. Nie zauważył nawet jak wszedłem.
- Nad czym myślisz ? - zapytałem stojąc nad jego głową. Musiał się wystraszyć, bo aż podskoczył na krześle.
- Matko, Liam nie strasz - powiedział uspokajając oddech.
- Sorry, byłeś tak zamyślony, że nie mogłem się powstrzymać - powiedziałem śmiejąc się.
- Ha ha ha bardzo śmieszne - powiedział udając obrażonego.
- No więc nad czym tak myślisz ?
- Tak ogólnie, o wszystkim - powiedział wzruszając ramionami.
- Co dzisiaj robimy ?
- Mamy wolne - powiedział rozchmurzając się.
- Nareszcie - powiedziałem nalewając wodę do kubka - Chcesz kawę ?
- Dzięki. Już wypiłem.
        Z gorącym napojem w reku usiadłem naprzeciwko blondyna.
- Jadłeś śniadanie ? - pokiwał przecząco głową - Stary ja cię nie poznaję. Ostatnio nic nie jesz.
- Nie mam ochoty.
- Może jesteś chory ?
- Nie ? - bardziej zapytał niż stwierdził.
- Kto jest chory ? - zapytał Harry wchodząc do kuchni z bananem na twarzy.
       Ten to zawsze radosny. Zaraża innych - tak jak Horan - pozytywnym nastawieniem. Czasami się zastanawiam, czy on nie ma problemów ?
- Nikt. Pytałem się tylko Nialla, bo ostatnio nic nie je.
       Harry przyjrzał się blondynowi uważnie. Kilka sekund nic nie mówił, a to nie wróży nic dobrego.
- Ej, a może on jest w ciąży ? - powiedział podchodząc do niego, zaczął ' tulić jego brzuch.
- Tak Harry, na pewno jestem w ciąży - powiedział Niall, a z ust loczka wydobył się 'krzyk szczęścia'.
- Ja chcę być chrzestnym - wydarł się na całe gardło, a my popatrzyliśmy na niego z politowaniem - żartowałem, żartowałem - powiedział podnosząc ręce do góry w geście poddania się.
- Idź spać - powiedziałem do niego próbując zachować powagę.
- Dopiero wstałem.
- To idź spać dalej - powiedział nasz 'ciężarny'.
- Ale jakby coś to ja już zaklepałem - powiedział wychylają się zza ściany.
- Harry idź - powiedział Niall wskazując na wyjście z pokoju.
       I co tu z takim inteligentnym człowiekiem zrobić ? Ja się nie dziwie, że nie ma dziewczyny na stałe ...
- Ej, a może ty się zakochałeś ?
- Nie-e - powiedział udając zdziwionego - niby w kim ?
- Czyli jednak - powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
- Nie twoja sprawa - warknął.
- Spokojnie. Nie chce naciskać, ale jakby coś to wiesz gdzie mieszkam. - powiedziałem dopijając kawę i udałem się w stronę swojego pokoju.
      Czyli jednak nasz Horanek się zakochał. Nie sądziłem, że tak szybko to nastąpi. Ciekawe kto to ? Nie widziałem go z żadną dziewczyną ... Musi być naprawdę wyjątkowa, bo on w końcu nie miał żadnej dziewczyny od czasów x-factora, bo żadna : ''nie jest tą jedyną, ja nie potrzebuję kogoś tylko na chwilkę, tylko kogoś na dłużej ''. Cieszę się, że w końcu znalazł tą jedyną.
     Idąc po schodach, zatrzymałem się przed zdjęciami na ścianie. Pierwsze przedstawia nasze pierwsze zdjęcie, na którym jesteśmy razem. Tego dnia połączono nas w zespół.
Kolejne przedstawia nasz pierwszy występ. Było to niecałe dwa lata temu, a ja pamięta to jakby to było zaledwie wczoraj. Następne ukazuje nas z Simonem Cowellem, chwilkę przed naszym występem w finale. Kilka godzin później podpisaliśmy z
nim kontrakt i staliśmy się oficjalnie zespołem. Ostatnia fotografia została zrobiona podczas kręcenia teledysku do ''What makes you beautiful''.
       To niesamowite jak jeden głupi casting - na który nie poszedłem z własnej woli - zmienił wszystko! Codziennie dziękuję jury, że połączyli nas w zespół. Dzięki nim poznałem czwórkę niezastąpionych przyjaciół, ale straciłem jedną z najważniejszych osób w moim życiu - moją najlepszą przyjaciółkę.
       Staram się być osobą twardo stąpającą po ziemie, mam czasem potrzebę powspominania. Jak większość staram się żyć teraźniejszością jednak przeszłość jest nieodłączną częścią mojego życia.
       Zostawiając za sobą tamte wspomnienia, ruszyłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na trzy zdjęcia stojące na stolik nocnym. Jedno z nich przedstawiało moją rodzinę.
      Na czas x - factora musieliśmy zamieszkać w domu jurorskim. Po zakończeniu programu wróciliśmy do domu na kilka tygodni by następnie wyjechać w trasę koncertowa x - factora. Później znów kilka tygodni w domu i przeprowadzka do Londynu by być bliżej studia nagraniowego. Znowu pojawiła się trasa promująca pierwszy album, potem kolejna promująca następny ... To wszystko powoduje, że jestem w domu zaledwie dwa miesiące w roku. Tęsknota za domem, rodziną niekiedy jest tak ogromna, że przylatujemy do swoich domów choćby na weekend czy jeden dzień. Smutne, ale prawdziwe.
      Następne zdjęcie przedstawia Amy.
      Moją Amy. Choć nie mam pewności czy mogę nazywać ją 'moją' skoro już się nie przyjaźnimy ? Tak bardzo mi jej brakuje. Po tym co ostatnio powiedziała zrozumiałem jak bardzo ją skrzywdziłem. Ona myśli, że ja o niej zapomniałem, ale to nie było tak.
      Przez pierwsze tygodnie ledwo znajdywałem czas by zadzwonić do rodziców. Jak przyjeżdżałem  to jej 'nie było'. Po zakończeniu x - factora, gdy przyjechałem do domu dowiedziałem się, że jej już tam nie ma. Wyprowadziła się. Bez pożegnania. Głupio mi było do niej zadzwonić - w końcu 'olewałem' ją przez kilka miesięcy. Menager kazał nam zmienić numer telefonu, a jak głupi nie zapisałem sobie jej numeru.
      Zawaliłem na całej lini!
      Przegapiłem dwa lata życia mojej przyjaciółki. Nie było mnie przy niej, gdy zginął jej tata. Stojąc koło grobu na pogrzebie miałem ją na wyciągnięcie ręki. Mogłem podejść i porozmawiać, ale nie zrobiłem tego. Było mi wstyd.
     Wtedy była tak blisko, a zarazem tak daleko.
      Może gdybym wtedy do niej podszedł teraz było by inaczej ?
      Nawet nie zauważyłem kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Nie ścierałem ich, niech sobie spływają.
   Moje rozmyślania przerwał Horan, wchodzący bez zapukania do pokoju. Nie pytając o nic, usiadł koło mnie i przytulił. Bezinteresownie. Jak prawdziwy przyjaciel.
     To właśnie z nim dogaduję się najlepiej. Nie pytając o nic zawsze wie co zrobić, jak się zachować. Kiedy trzeba na mnie nakrzyczeć -  krzyczy, gdy trzeba pocieszać - pociesza.
     Blondyn jest bardzo uczuciową osobą, gdy ja płakałem mu w ramie - jak dziewczyna - on również sie rozpłakał.
- Zawaliłem, zawaliłem wszystko - wychlipałem, gdy usiedliśmy na łóżku.
- To prawda.
- Nie pomagasz - zgromiłem go wzrokiem.
- Zawaliłeś, ale mimo wszystko walcz. Masz o co. Nie poddawaj się.
- Ona mnie nienawidzi.
- Nieprawda. Ona jest po prostu zła. Myśli, że przez ten czas, gdy się do niej nie odzywałeś, zapomniałeś o niej. Temu tak się zachowuje.
- Bardzo mi jej brakuje. Strasznie tęsknie za tym co było.
- Ona czuje to samo.
- Oprócz niej zostawiłem tu wszystkich moich znajomych. Ona miała ich wszystkich koło siebie.
- Mylisz się. Ona nie miała nikogo. to ty miałeś wszystkich.
- Skąd ty to możesz wiedzieć ? - zapytałem trochę zdenerwowany.
- Jakbyś nie zauważył, przez ten czas staliśmy się prawie przyjaciółmi - powiedział, a po chwili dodał - Nie kłuć się ze mną. Ona się zmieniła. Dlatego musisz się starać z nią pogodzić nim staniecie się całkiem sobie obcy.
- Jaka ona jest ?
- Ona ? Jest cudowna! Energiczna, a zarazem spokojna. Bardzo wrażliwa, delikatna i niezwykle uczuciowa ...
     Nie słuchałem dalej tego co mówił, bo zdałem sobie sprawę z tego, że to nie jest moja Amy. Moja Amy jest energiczna, pełna życia. Zdecydowanie nie spokojna. Ma tysiąc pomysłów na minutę. Jak to się stało, że w takim czasie tak się zmieniła ? To wszystko przeze mnie! A może Niall.. Nie, to głupie.. Ale może ?
- Czy ty się czasem właśnie niej nie zakochałeś ? - zapytałem przerywając jego wywód.
    On spojrzał tylko na mnie. Czyli jednak.
- To jest silniejsze ode mnie ! - powiedział na swoją obronę.
- Cieszę się.
- Cieszysz się ?
- Oczywiście. Jesteście bardzo o siebie podobni. Tylko Niall, proszę cię. Nie skrzywdź jej.
- Nie mam zamiaru.
    Nagle usłyszeliśmy jak ktoś bardzo szybko biegnie po schodach, co daje bardzo głośny dźwięk. Zaciekawieni wyszliśmy na korytarz.
    Zobaczyliśmy Harrego wpadającego z impetem do swojego pokoju. My jak jeden mąż ruszyliśmy za nim.
Jego pokój jest w odcieniach szarości i niebieskiego. Znajduje się tu duże łóżko dwuosobowe, dwuosobowa sofa, duża szafka z wbudowanym w nią telewizorem. W oczy rzuca się również duże okno z niebieskimi zasłonami. W rogu pokoju znajdują się drzwi na korytarz, drzwi na mały korytarz, który dzieli razem z Louisem,  w którym znajdują się drzwi do ich wspólnej garderoby, łazienki i drzwi do pokoju Lou.
     Gdy weszliśmy Styles właśnie usiłował wejść pod swoje łóżko, co dało mu marny efekt.
- Stary co ty robisz ? - zapytał go Niall.
- Odkrył, że to ja zabrałem jego grzebień - powiedział spanikowany, a my wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, on tylko spojrzał na nas udając urażonego.
- O to chodzi - zaśmiał się blondas.
- Styles nie żyjesz! - krzyknął Zayn, wpadając do pokoju z prostownicą. Wpadając do pomieszczenia zamknął za sobą drzwi, by uniemożliwić mu ucieczkę.
- Nie! Oszczędź moje włosy! - krzyknął uciekając.
- I tak cię dopadnę! - krzyknął ruszając za nim.
     Ganiali się tak około pięć minut. Nagle Zayn poślizgnął się o skarpetkę Harolda i wylądował z hukiem na podłodze. Loczek korzystając z okazji chciał uciec, a w efekcie wbiegł z impetem w zamknięte drzwi.
- Siedem światów z wami - powiedziałem ledwo utrzymując równowagę między salwami śmiechu.
- Cicho - powiedział kędzierzawy trzymając się za głowę - one były przecież otwarte.
- Właśnie. Były - powiedział Niall, który leżał na podłodze tarzając się ze śmiechu razem z Zaynem.
- Śmieszy was coś ? - zapytał naburmuszony Hazza.
- Ty - odpowiedzieliśmy chórem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejoo :) Tak więc oto rozdział. Szczerze - nie podoba mi się. Jakiś taki dziwny... Ale cóż innego nie wymyśliłam. Zachęcam was do komentowania. Dla was to minuta, a dla mnie dużo motywacji ;)